Historia wróbla zwanego Edkiem


- Historia ta miała miejsce niecałe dwa lata temu na terenie dzielnicy Krakowa zwanej Nową Hutą... Pewnego zimowego dnia na okno jednego z budynków należących do zakładów Huty im. Tadeusza Sendzimira (dokładnie rzecz biorąc budynku ZM-u) przyfrunął mały wróbel i zaczął się niemiłosiernie wydzierać, nie dając pracownikom spokoju... Wróbel ów przesiedział na okiennej kracie bite 2 godziny drąc się w niebogłosy. W końcu ktoś ulitował się nad głośnym stworzonkiem i dał mu jeść... Wróbel zadowolony odleciał...
- To niby nieznaczące wydażenie na zawsze zmieniło życie pracowników ZM-u oraz Edka... Od tamtej pory wróbel codziennie przylatywał na to samo okno domagając się swojej zimowej racji żywnościowej i nie opuszczał swojego stanowiska (oczywiście drąc się przy tym cały czas) aż ktoś znowu dał mu jeść. Przez pierwsze dwa dni dla pracowników budynku ZM-u, było to zabawne, jednak potem stało się nieco uciążliwe...
- Na wiele sposobów próbowano odzwyczaić Edka (bo tak zaczęli go nazywać ludzie) od jego stołówki... Na początku spróbowano mu nic nie dawać... Jednak Jak na złość Edek przesiadywał cały dzień na okiennej kracie skutecznie uprzykszając życie swoim "talentem" muzycznym... Następną próbą na pozbycie się Edka było ordynarne go przeganianie... Gdy próbowano go zmusić do opuszczenia swojego siedziska, to uparty wróbel przelatywał na kratkę wyżej i znowu zaczynał "śpiewać"... Po wielu (nieudanych zresztą) prubach wygonienia Edka, postanowiono dać mu spokukj (bo lepiej jak dostanie jeść i sobie poleci, niż jak będzie siedział i mękolił bezprzerwy...) W ten sposób Edek stał się codziennym gościem okna w budynku ZM-u...
- Edek każdego dnia przylatywał i "prosił" o jedzonko... (i codziennie je dostawał ;)) Nie było dnia w zimie, w którym Edek by się nie pojawił i swoim "wdzięcznym" głosem nie obwieszczał chęci napełnienia swojego brzuszka. Jednak zima w końcu odeszła, a wraz z nią i Edek... Na początku wiosny już nie przylatywał do ZM-u. Pracownikom stało się trochę smutno z powodu odejścia ich stałego kompana... Jednak musieli pracować dalej, nie zważając na przykre rozstanie z ich Edkiem... Minęła wiosna a po niej lato. Przyszła pora złotej jesieni, liście niczym brygady spadochronowe, zeskoczyły ze swoich drzew przeprowadzając sprawny i skoordynowany desant w rejon gruntu... Wielu z nich poległo zabranych zdradzieckim podmuchem wiatru, lub zamiecionych przez bezlitosną dozorczynię bezustannie patrolującą cały obszar operacji... Jednak po jesieni nastała kolejna zima...
- Tak... kolejna zima... Biała królowa przykryła cały świat (nawet dach ZM-u) zwoją zimną pierzyną... Pracownicy jak zwykle rano przybyli do pracy, aby spędzić w niej kolejny nudny dzień... Na początku wszyscy wpędzeni w bezlitosną rutynę zabrali się do swoich prac, nie zauważając małego brązowego kształtu siedzącego na kracie okiennej... Z tego hipnotycznego odrętwienia wyrwało ich dopiero wołanie Edka, który znowu domagał się "JEŚĆ!!!" Trudno opisać radość jaka zapanowała, gdy wiadomość o powrocie Edka rozeszła się po całym zakładzie... Wszystko znowu wróciło do normy. Edek pojawiał się codziennie i znowu dostawał swoje jedzonko. I tak w radości i spokoju minęła kolejna zima z Edkiem.
- Jednak świat cały czas kręci się do przodu, i pory roku się zmieniają... Znowu z nadejściem wiosny Edek opuścił swoich towarzyszy z ZM-u. Lecz ci nie byli już pogrążeni w smutku, gdyż wiedzieli, że z wraz z kolejną zimą nadejdzie i Edek. Więc z nadzieją wyczekiwano kolejnej zimy i starannie układano jadłospis dla Edka. Mijały dni i tygodnie... Miesiące dłużyły się niesamowicie jakby niechciały pozwolić na powrót zimy... Jednak trzeba wiedzieć, że zima to jest kawał twardej baby, która nie da się od tak przestraszyć, ani spowolnić w swoim marszu. Tak więc po zaciekłej kampanii pani lodu i mrozu pokonała osłabione wojska przeciwnika (między innymi dzięki niesamowitej odwadze liściowych oddziałów spadochronowych..) Jednak Edek nie wrócił na zimę... Nie pojawił się w budynku ZM-u ani nigdzie indziej... Istnieje wiele spekulacji dotyczących okoliczności tajemniczego zniknięcia Edka... Może wiedział za dużo? A może za mało? Nie ważne... Prawdą jest, iż Edek już nigdy nie wrócił...
- Lecz pamięć o nim pozostała w sercach pracowników ZM-u...
- Edku! Pamiętamy o tobie! -


- Pragnę zaznaczyć, iż wydażenia opisane w tej opowieści na prawde miały miejsce, a Edek był postacią rzeczywistą -